Na tę Mszę św. przyszliśmy z trzech stron, z Czech, Słowacji i Polski.
Chcemy spotkać się w pokoju i pojednaniu jako siostry i bracia jednego Boga, by wsłuchać się w Jego słowo i umocnić się owocami sprawowanej ofiary Jezusa Chrystusa – mówił bp Roman Pindel podczas Eucharystii sprawowanej w kaplicy na Trójstyku w Jaworzynce.
W miejscu, gdzie łączą się granice trzech państw – sprawowana była 24 sierpnia Msza św. z udziałem katolickich biskupów z Polski, Czech i Słowacji. Modlono się o pokój na całym świecie i zgodę między narodami. Wierni trzech sąsiadujących ze sobą diecezji: ostrawsko-opawskiej w Czechach, żylińskiej na Słowacji i bielsko-żywieckiej w Polsce – spotkali się na wspólnej modlitwie o pokój i Boże błogosławieństwo po raz 14. Obecni byli górale w regionalnych strojach, przedstawiciele władz gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Obok licznie zgormadzonych mieszkańców okolicznych wsi do Trzycataka przybyli pielgrzymi m.in. z Cieszyna, Piekar Śląskich, Starej Wsi. Razem ze swoim duszpasterzem modliła się także grupa pielgrzymów z diecezji ełckiej.
Eucharystii celebrowanej w języku czeskim przewodniczył ordynariusz ostrawsko-opawski Martin David razem z bp. Tomaszem Galisem z Żyliny i bp. Romanem Pindlem, który wygłosił okolicznościowe kazanie.
„Przynosimy ze sobą nasze sprawy, nadzieje oraz różne prośby i intencje modlitewne. Przywykliśmy już do tego, że jest z nami Matka Boża Frydecka, której figurę przynosimy z kościoła w Trzycatku, z tej parafii, na której terenie jesteśmy. Figura, która nam towarzyszy, jest kopią czczonej od niemal czterech wieków Matuchny Frydeckiej cudami słynącej” – mówił pasterz naszej diecezji.
Biskup Pindel przypomniał historyczne korzenie pielgrzymowania do Frydku, który był jednym z najważniejszych miejsc kultu na Śląsku Cieszyńskim. Wspomniał pielgrzymki, które przez wieki przybywały do tego sanktuarium nie tylko z pobliskich miejsc, ale także z bardziej odległych, takich jak Małopolska czy Górny Śląsk.
„Pielgrzymi idący do Frydku śpiewali oryginalne pieśni, nieraz podobne do tych, które znamy z Kalwarii Zebrzydowskiej. Wyróżniali się jednak od innych pielgrzymek przede wszystkim niesionym krzyżem, mającym wyjątkową konstrukcję” – kontynuował biskup Pindel. Wskazał przy tym oryginalny pielgrzymi krzyż przywieziony na Trójstyk przez parafian ze Starej Wsi. Krzyż posiada z jednej strony pasyjkę – postać Jezusa przybitego do krzyża, a z drugiej umocowaną figurkę Matki Bożej Frydeckiej. „Taka konstrukcja pielgrzymiego krzyża zawiera głęboką teologię, którą utrwalali pielgrzymi przez całą drogę do sanktuarium Matuchny Frydeckiej. Mieli podążać – jak cały Kościół – za Chrystusem, nie tylko nogami, ale przede wszystkim sercem i swoim postępowaniem, ucząc się zasad ewangelii. Mieli mieć przed oczyma Maryję, trzymającą Syna Bożego, by uczyć się od Niej, jak naśladować Jezusa” – tłumaczył kaznodzieja. W oparciu o zapisy w kronikach przywołał charakterystyczne rysy ruchu pielgrzymkowego do Matki Bożej Frydeckiej, bardzo rozwiniętego przed I wojną światową.
rzeci wątek poruszony przez biskupa Romana Pindla to głęboka cześć wobec Matki Bożej Frydeckiej wśród mieszkańców Trzycatka, którzy zapragnęli mieć kopię cudownej figury u siebie. To pragnienie doprowadziło do budowy kaplicy, a później kościoła, wreszcie do konsekracji świątyni i erygowania w 1999 roku parafii pod wezwaniem Matki Bożej Frydeckiej.
Na koniec biskup zachęcił wiernych do modlitwy o rozeznanie w sprawie ewentualnego ustanowienia w przyszłości w Trzycatku sanktuarium maryjnego.
Sobotnie uroczystości rozpoczęły się od procesji, które wyszły z polskiego Trzycatka, słowackiego Čiernego i czeskiej Hrčavy w kierunku granitowego słupa wyznaczającego miejsce przecięcia się granic trzech państw.
Kazanie biskupa Romana Pindla wygłoszone na Trzycatku 24 sierpnia 2024 r.
Na tę Mszę święta przyszliśmy z trzech stron, z Czech, Słowacji i Polski. Chcemy spotkać się w pokoju i pojednaniu jako siostry i bracia jednego Boga, by wsłuchać się w Jego słowo i umocnić się owocami sprawowanej ofiary Jezusa Chrystusa. Przynosimy ze sobą nasze sprawy, nadzieje oraz różne prośby i intencje modlitewne. Przywykliśmy już do tego, że jest z nami Matka Boża Frydecka, której figurę przynosimy z kościoła w Trzycatku, z tej parafii, na której terenie jesteśmy. Figura, która nam towarzyszy, jest kopią czczonej od niemal czterech wieków Matuchny Frydeckiej cudami słynącej. Ona jest pierwszym znakiem, na który dziś zwracamy uwagę.
Do Frydku pielgrzymowali mieszkańcy Trzycatka, Jaworzynki, Istebnej i Koniakowa, odkąd tylko posłyszeli o Matce Bożej Frydeckiej. Jej rzeźbę, która przedstawia ukoronowaną Matkę Bożą z Jezusem na tle płomieni, wykonał prawdopodobnie śląski artysta Salomon Steinhoffer w roku 1665, a ufundował ją jako wotum pokutne, Franciszek Oppersdorff, ówczesny właściciel dóbr frydeckich.
Historycznie Śląsk Cieszyński rozciągał się od Frytku na południu do Bielska na północy. Choć sanktuarium położone było na południowej granicy Księstwa Cieszyńskiego, było w nim najsłynniejszym. Do Matki Bożej Frydeckiej szli a później wracali do domów pielgrzymi nieraz kilka dni. Przybywali z pobliskich Moraw, z terenów dzisiejszej Słowacji, z Cieszyna i Skoczowa, a nawet spoza granicznego Bielska, już Małopolski czy z okolic Żywca. Nieraz granicę musieli przekraczać pątnicy z górnośląskich miast takich jak Rybnik, Racibórz czy Pszów. Tego typu pielgrzymowanie potwierdzają dokumenty różnych parafii, podając liczbę pielgrzymów i wskazując trzy święta maryjne, na które wędrowano pieszo pod przewodnictwem przewodników i z krzyżem na czele.
Zwróćmy uwagę także na drugi znak, który przywędrował z daleka i stoi także obok ołtarza. Jest to oryginalny krzyż, z jakim wyruszali pielgrzymi udający się pieszo do Frytku. Ten pochodzi ze Starej Wsi, a więc już z Małopolski. Ten jest roku 1910, ale w tamtejszej parafii pozostał jeszcze starszy, bo z połowy XIX wieku. Najbliżej Trzycatka jest podobny w Istebnej. W Cieszynie w latach 60-tych były dwa takie krzyże z figurą Matki Boże Frydeckiej, dziś pozostał jeden. Z takim typem krzyża wędrowali jeszcze 100 lat temu pielgrzymi z Brennej, Górek Wielkich, Pogwizdowa czy Puńcowa. Jednakże powstanie nowych granic po I wojnie światowej przyczyniło się do tego, że sanktuarium Matki Bożej Frydeckiej utraciło wielu pielgrzymów. Restrykcje wprowadzane przez komunistyczne władze w naszych krajach przyczyniły się do jeszcze większego opuszczenia sanktuarium pozostającego dziś w Czechach.
Pielgrzymi idący do Frydku śpiewali oryginalne pieśni, nieraz podobne do tych, które znamy z Kalwarii Zebrzydowskiej. Wyróżniali się jednak od innych pielgrzymek przede wszystkim niesionym krzyżem, mającym wyjątkową konstrukcję. Popatrzmy na ten ze Starej Wsi! Z jednej strony posiada pasyjkę, a więc postać Jezusa przybitego do krzyża. Z drugiej zaś strony, którą przez całą drogę mieli widzieć postępujący za nim pielgrzymi, została umocowana figurka Matki Bożej Frydeckiej. Taka konstrukcja pielgrzymiego krzyża zawiera głęboką teologię, którą utrwalali pielgrzymi przez całą drogę do sanktuarium Matuchny Frydeckiej. Mieli podążać – jak cały Kościół – za Chrystusem, nie tylko nogami, ale przede wszystkim sercem i swoim postępowaniem, ucząc się zasad ewangelii. Mieli mieć przed oczyma Maryję, trzymającą Syna Bożego, by uczyć się od Niej, jak naśladować Jezusa.
Jak wyglądało typowe pielgrzymowanie, możemy odtworzyć z zapisów z Brennej, skąd wyruszano do Frydka zwykle 6 września po Mszy porannej, odprawianej o 7:00. Wtedy często dołączały grupy pielgrzymów z zagranicy, którzy przybywali z Małopolski idąc nocą lub przed świtem przez góry z Łodygowic, Buczkowic czy Szczyrku. Ich uroczyście witał miejscowy proboszcz, by już ze wszystkimi modlili się do św. Rafała Archanioła, patrona podróżujących. Żegnało ich bicie dzwonów, a krzyż idący na przedzie nieśli ci, którzy szli w pielgrzymkę po raz pierwszy. Główny odpoczynek był za Cieszynem, a nocleg w Wojkowicach. Po dotarciu przed oblicze Matki Bożej we Frytku, po modlitwach i serdecznym pożegnaniu, powracano do domów.
Ruch pielgrzymi przed I wojną światową musiał być bardzo rozwinięty, na co wskazuje spora liczba estetycznych pamiątek z pielgrzymek do sanktuarium we Frydku, które dziś mają po 100 i więcej lat, a które można nabyć w sklepie z antykami lub Internecie. Pielgrzymii, którzy je niegdyś zakupili, już dawno nie żyją, a ich potomkowie wciąż dają możliwość ich nabycia przez kolekcjonerów. Są to przede wszystkim śliczne porcelanowe figurki Matki Bożej Frydeckiej. W bielskich sklepach ze starociami znalazłem takie 3.
Trzeci znak, którego nie można przeoczyć, to wyjątkowe przywiązanie i cześć wobec Matki Bożej Frydeckiej mieszkańców Trzycatka. Dla nich nie wystarczyło pielgrzymowanie do odległego sanktuarium we Frydku, choć mogli tam wędrować nawet trzykrotnie w roku, na święta Maryjne: Nawiedzenia, Wniebowzięcia i Narodzenia Matki Bożej. Oni pragnęli mieć kopię tej cudownej figury u siebie, na zawsze. Tym bardziej zasługują na podziw, że zaczęli oddawać cześć Matce Bożej Frydeckiej na tym miejscu na długo, zanim powstała tutaj samodzielna parafia. Wpierw bowiem, do kaplicy przez nich samych zbudowanej, przywożono proboszcza z Istebnej. Gdy w roku 1958 już bliżej powstała parafia w Jaworzynce, jej proboszcz odprawiał tutaj Msze święte, od 1983 nawet codziennie.
Drzeworyt Jana Wałacha, znanego artysty z tego terenu, ukazuje odpust przy niedużej murowanej kapliczce w Trzycatku w okresie międzywojennym. Po II wojnie światowej miejscowi czciciele Matki Bożej Frydeckiej, choć wciąż nie mieli własnej parafii, wybudowali drewnianą świątynię, którą poświęcono w roku 1948. W niej już sprawowano Mszę świętą w czwartki, niedziele i święta Maryjne. Drewniany kościół okazał się jednak za mały na potrzeby miejscowych wiernych i został przeniesiony na Mlaskawkę, a w jego miejsce wybudowano nowy, obszerny, z nowoczesnym zapleczem. Jego konsekracja miała miejsce 17 października 1999. W tym samym dniu została erygowanie nowa parafia pod wezwaniem Matki Bożej Frydeckiej, jedyna taka w Polsce.
Z wiernym kultem Matki Bożej Frydeckiej w Trzycatku są związane nieustannie zanoszone prośby i podziękowania przez przybywających tu pielgrzymów, nie tylko z Trójwsi, ale także z zagranicy. Można się o tym przekonać, gdy się przegląda prowadzone księgi.
Mówi się, że centrum kultu maryjnego Czech jest Svata Hora, a Moraw – Svaty Hostyn, zaś Śląska – Frydek, określany jako „Czeskie Lourdes”. Jeśli tak, to też w Trzycatku dominują podziękowania za odzyskane zdrowie dzieci i dorosłych, ale także za uzdrowienia duchowe. Takim jest uproszenie zdolności do przebaczenia innej osobie. Jeżeli zaś największym przykazaniem jest miłość, to najgorszym grzechem winna być nienawiść. Przecież św. Jan pisał: „kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą (…) a żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1J 3, 15). A tego typu uzdrowienia są poświadczone na piśmie, także ze strony pielgrzymów z Czech i Słowacji.
Moi drodzy Bracia i Siostry, rozeznajemy od jakiegoś czasu te trzy znaki: czcigodna figura Matki Bożej Frydeckiej i jej kult, który trwa i rozwija się w parafii Trzycatek przez przybywających pielgrzymów, a także gromadzący się wierni z trzech narodów przy wizerunku Maryi z Dzieciątkiem. Czy znaki te nie wskazują na to miejsce jako godne to tego, by je ogłosić w przyszłości jako sanktuarium Matki Bożej Frydeckiej? Rozważamy to i modlimy się o dojrzały osąd. Ja zaś zapraszam przez cały rok do nowej i pięknej świątyni z figurą Matki Bożej Frydeckiej. Amen.